GITARY NA SCENIE I W STUDIU: CISZEJ NOWYM STANDARDEM GŁOŚNOŚCI

GITARY NA SCENIE I W STUDIU: CISZEJ NOWYM STANDARDEM GŁOŚNOŚCI

Udostępnij Facebook Twitter LinkedIn

GITARY NA SCENIE I W STUDIU: CISZEJ NOWYM STANDARDEM GŁOŚNOŚCI

Facebook Twitter LinkedIn

Gitarzyści to grupa muzyków, która istotnie przyczynia się do wywoływania wojny głośności na scenie oraz w studiu. Ta reputacja jest prawdopodobnie spersonifikowana w słynnym i często cytowanym fragmencie z filmu Spinal Tap. Wszyscy znamy tę frazę: „ten idzie do 11”. Znakomite...

Gitarzyści to grupa muzyków, która istotnie przyczynia się do wywoływania wojny głośności na scenie oraz w studiu. Ta reputacja jest prawdopodobnie spersonifikowana w słynnym i często cytowanym fragmencie z filmu Spinal Tap. Wszyscy znamy tę frazę: „ten idzie do 11”. Znakomite...

Mówiąc poważnie, ile razy widzimy gitarzystów, którzy na mały koncert zabierają mocny wzmacniacz z dużą kolumną, który wystarczyłby do nagłośnienia stadionu Wembley? Co gorsza, w trakcie występu upierają się, aby wzmacniacz był porządnie rozkręcony.

Bądźmy uczciwi, to jest sposób na szaleństwo. Wzmacniacze gitarowe, w szczególności wzmacniacze lampowe, po prostu brzmią lepiej, gdy są mocno rozkręcone. Dlatego też potrzebujemy nieźle rozgrzać lampy mocy, aby wydobyć z nich bogate składowe harmoniczne, które są związane z przesterowanym dźwiękiem gitary.

Trudno znaleźć tutaj złoty środek. Głośne gitary brzmią świetnie, ale równocześnie bardzo głośne sceny lub nawet całe sale sprawiają, że praca inżyniera dźwięku staje się koszmarem. Nie trzeba chyba wspominać o oczywistych niedogodnościach dla samych muzyków, którzy, jeśli nie są doprowadzeni do rozpaczy przez ciągłe dzwonienie w uszach, przynajmniej stwierdzą, że ich występ nie należał do udanych lub był kompromitujący ze względu na zupełny brak selekcji dźwięku i jeden wielki łomot.

W tym artykule przedstawimy kilka rozwiązań, które pozwolą zmniejszyć poziom głośności, zapewnić dobre brzmienie i uratować nasz słuch (być może nawet zdrowie psychiczne) podczas naszych działań muzycznych.
 

1. ROZWAŻMY ZAMIANĘ ZESTAWU KONCERTOWEGO NA COMBO

OK, wiemy, mały wzmacniacz combo ustawiony na podłodze absolutnie nie wpisuje się w rockandrollowy obraz „ściany dźwięku”. W praktyce jednak małe comba mogą przynieść niezwykłe korzyści zarówno podczas nagrań studyjnych, jak również podczas koncertów na dużej scenie. W niektórych przypadkach mogą one nawet zapewnić znacznie lepsze i potężniejsze brzmienie.

Na przykład weźmy małe 15-watowe combo i porównajmy je do 100-watowego zestawu koncertowego (głowa + kolumna). Załóżmy też, że wiemy już o tym, że wzmacniacze gitarowe brzmią lepiej, gdy ich stopień mocy jest dobrze rozkręcony. Dlatego też czy nie jest korzystniejsze, aby dla uzyskania odpowiedniego poziomu głośności użyć mniejszego wzmacniacza pracującego z prawie maksymalną mocą niż dużego wzmacniacza, który będzie pracować z powiedzmy jedną czwartą swoich możliwości? Uogólniając sprawę, będziemy w stanie uzyskać brzmienie potężne i bogate w harmoniczne, na jakim nam zależy, przy zdecydowanie niższym poziomie głośności, który będzie łatwiejszy do opanowania. Nasze uszy, nasi koledzy na scenie i inżynier dźwięku będą nam za to niezmiernie wdzięczni.

2. NIE CHCESZ ROZSTAĆ SIĘ ZE SWOIM STACKIEM? POSKROM BESTIĘ Z TŁUMIKIEM SYGNAŁU

Czasami, nie zwracając uwagi na kwestie związane z dużą głośnością, po prostu nie chcemy zmienić wzmacniacza na inny. Jest on częścią naszego brzmienia, nad którym pracowaliśmy latami, jesteśmy przyzwyczajeni do niego, a wszystko inne, to już nie to samo. Duże wzmacniacze mogą być nawet częścią naszego wizerunku scenicznego. Tak, to jest ważne – wygląd i styl to bardzo ważne atrybuty w tej grze, którą nazywamy biznesem muzycznym.

W tym scenariuszu najlepszą inwestycją, jaką możemy zrobić – niezależnie od tego, czy jesteśmy inżynierem dźwięku czy też koncertującym gitarzystą – jest tłumik sygnału wzmacniacza (amplifier attenuator). Mówiąc najprościej, tłumik odbiera sygnał wyjściowy ze stopnia mocy wzmacniacza i w pewnej części „zużywa” go, zanim dotrze on do głośnika lub kolumny. Wzmacniacz cały czas pracuje z pełną mocą, mamy jego wszystkie zalety w postaci ukochanych składowych harmonicznych, a tylko poziom sygnału docierającego do głośnika jest niższy i można go łatwiej kontrolować.

Na rynku dostępnych jest wiele tłumików sygnału wzmacniacza, ale jednym z najbardziej wszechstronnych jest Radial Headload. Oprócz tego, że ogranicza on sygnał wzmacniacza do poziomu, który jest łatwiejszy w zarządzaniu, Headload działa również jako symulator kolumny głośnikowej oraz DI box. Te funkcjonalności pozwalają na bezpośrednie nagrywanie (bez użycia kolumny głośnikowej), a także zapewniają drugi sygnał DI na scenie, czy też pozwalają na ciche ćwiczenie z użyciem słuchawek. Bez wątpienia jest to świetne rozwiązanie dla gitarzysty, a jeszcze lepsze dla inżyniera dźwięku oraz całego zespołu.

3. ZREZYGNUJ Z MONITORÓW PODŁOGOWYCH NA KORZYŚĆ OSOBISTEGO ODSŁUCHU DOUSZNEGO.

Jedną z najważniejszych zalet korzystania z osobistego odsłuchu dousznego na scenie jest bardzo istotne zmniejszenie głośności sceny. W przypadku tradycyjnych monitorów podłogowych poszczególni muzycy zwykle proszą inżyniera systemu odsłuchu o zwiększenie głośności ich ścieżki, co zazwyczaj prowadzi do stopniowego wzrostu głośności sceny lub wręcz rozpętania się wojny na decybele. Otrzymując własny, spersonalizowany miks bezpośrednio do naszych słuchawek dousznych musimy się do tego przyzwyczaić, ale gdy to szybko nastąpi, korzyści są nie do przecenienia. Nie będzie już nas tak kusić, aby zwiększać głośność naszego wzmacniacza, głośność na scenie będzie zdecydowanie mniejsza, a w konsekwencji inżynier dźwięku będzie mógł w łatwiejszy sposób przygotować dobrze brzmiący i bardziej selektywny miks dla publiczności. Wszyscy na tym wygrywają!

Poznaj system Shure PSM300, który jest profesjonalnym i przystępnym cenowo rozwiązaniem bezprzewodowego odsłuchu dousznego.

4. GDY ZMNIEJSZYŁA SIĘ GŁOŚNOŚĆ NA SCENIE, ROZWAŻMY ZMIANĘ TECHNIKI OMIKROFONOWANIA.

Najczęstszym sposobem omikrofonowania kolumny gitarowej jest użycie mikrofonu dynamicznego, który jest umieszczony bardzo blisko grilla (jest to bardzo często stosowana praktyka w warunkach live). Podczas, gdy ten sposób świetnie sprawdza się na bardzo głośnej scenie, gdzie konieczne jest dobre izolowanie od dźwięku innych instrumentów, to nie zawsze jest to najlepsza opcja pod względem jakości brzmienia. Umieszczenie mikrofonu w większej odległości pozwala uchwycić bardziej realistyczne i naturalne brzmienie z większym wpływem samej kolumny głośnikowej.

Co więcej, mniejsza głośność na scenie daje już możliwość eksperymentowania z użyciem mikrofonów pojemnościowych lub wstęgowych. Mikrofony pojemnościowe dzięki ich szybszej reakcji na transjenty zapewniają jaśniejsze, bardziej naturalne brzmienie, podczas gdy mikrofony dynamiczne typowo mają bardziej łagodne i okrągłe brzmienie. To, czy mikrofon pojemnościowy będzie w naszym przypadku wyborem lepszym czy też nie, zależy w pewnym zakresie m.in. od gatunku muzycznego czy ryzyka powstawania sprzężeń zwrotnych. Natomiast w każdym przypadku zmniejszenie głośności sceny sprawia, że użycie mikrofonów innych niż dynamiczne staje się bardziej prawdopodobne.

Z perspektywy studyjnej, jeśli jeszcze nie eksperymentowaliśmy z mikrofonami pojemnościowymi, mikrofonami wstęgowymi, czy nawet ze zwiększeniem odległości mikrofonu dynamicznego od głośnika, zachęcamy, aby tego spróbować. Połączenie większej odległości z odpowiedniej wielkości wzmacniaczem combo lub znacząco stłumionym sygnałem wyjściowym wzmacniacza zazwyczaj pozwala uzyskać bardziej naturalne i wierne brzmienie naszego wzmacniacza.

Który z nich brzmi lepiej? Dynamiczny czy pojemnościowy? Cóż, to zupełnie inny temat. Tutaj skupiamy się na tym, że zmniejszenie głośności daje nam możliwość większej kontroli zastosowania większej liczby opcji.

Sugerowane rozwiązania to mikrofony Beta 27, KSM32 oraz KSM313 (wstęgowy).

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

Na zakończenie możemy podsumować wcześniej przedstawione informacje tak: jeśli nie może być cicho, to nie może być głośno. Jeśli cały czas wszystko jest rozkręcone na maksa, zaczynamy tracić światło i cień w naszej muzyce, czyli to co sprawia, że jest ona warta słuchania. Nie wspominamy tutaj, jak męczące może być narażanie się na ścianę hałasu. Ciszej powinno stać się nowym standardem głośności. Wybierzmy małe, aby być wielkimi!

Więcej porad na temat mikrofonów oraz technik związanych z dźwiękiem podczas pracy na żywo oraz w studiu nagraniowym można uzyskać wpisując się na naszą listę mailingową i otrzymując bezpłatne e-booki przybliżające te zagadnienia.